Autor: Anne- Dauphine Julliand
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Oprawa: miękka
Liczba stron: 224
Cena: 24,90 zł
Największą radością dla rodziców, jest przyjście na świat dziecka .Chcemy takiej maleńkiej iskierce przychylić nieba i sprawić, by wyrosło na mądrego człowieka. Nagle pojawia się choroba...
Książka opisuje życie kochającej się rodziny. Anne i Luic są rodzicami czteroletniego chłopca o imieniu Gaspard i dwuletniej dziewczynki o imieniu Thais. Anne spodziewa się trzeciego dziecka, a więc radość w rodzinie jest przeogromna.
Pewnego dnia, spacerując po plaży Anne zauważa że Thais lekko powłóczy nóżką. Oczywiście nie zastanawiając się ani chwili rodzice zabierają pociechę na badania. I co się okazuje ? Że mała cierpi na nieuleczalną chorobę, o której małżeństwo nawet nie słyszało. Dwa słowa wypowiedziane przez lekarza, będą kołatać im się w myśli do końca życia... leukodystrofia metachromatyczna. Dziewczynce pozostało tylko klika miesięcy życia. Jak taka mała istotka może opuścić świat ? Dlaczego taka tragedia dotknęła ich dziecko ? Takie pytania zadają sobie rodzice Thais.
Dziewczynka odchodzi z dnia na dzień, jak dogasająca iskierka. Przestaje słyszeć, widzieć, mówić. Zaburzone zostają podstawowe funkcje organizmu. W dodatku Anne i Luic martwią się czy choroba nie dotknie ich nienarodzonej pociechy, ponieważ leukodystrofia metachromatyczna jest chorobą genetyczną.
Wyobraźcie sobie jednak, że ta dwójka ludzi jest tak silna, że nie załamuje rąk, lecz z uporem sprawia, by córka do końca swych dni zaznała miłości. Niesamowitą podporą jest synek Gasper, który rozświetla ich życie, jak mały promyczek słońca. Jest pociechą i rozumie, że niebawem będzie musiał rozstać się ze swoją siostrą. Cała rodzina wspiera rodziców Thais, dla których praca przestała mieć znaczenie. Codzienne sprawy zyskały rangę błahostek. Liczy się tylko córka, dla której zrobili już wszystko...
Czytając tą książkę zalewałam się łzami. Na kolejnych kartkach obserwowałam walkę tych ludzi, która niestety nie mogła zakończyć się powodzeniem. Zastanawiałam się i do tej pory o tym myślę, ile cierpienia jest w stanie znieść człowiek...
To opowieść o prawdziwej miłości i nadziei. Nadziei, która pozwala przetrwać każdy nadchodzący dzień.
Rzeczywiście wzruszająca ksiażka
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPiekna i wzruszająca.Miłość rodzicielska nie zna granic
OdpowiedzUsuńto pewnie ja też bym ryczała czytając
OdpowiedzUsuńLeukodystrofie to przerażające choroby, rodzice muszą znaleźć w sobie zapasy ponadludzkiej siły
OdpowiedzUsuńKsiążka jest bardzo wzruszająca, ale i także pełna ciepła, miłości
OdpowiedzUsuń