środa, 26 grudnia 2018

Byothea, krem normalizujący

Byothea, krem normalizujący
W ramach rozruszania szarych komórek i powodu dla którego możecie odejść, chociaż na chwilkę, od zapełnionego smakołykami stołu, przygotowałam dla was recenzję kremu do twarzy. Dawno nie opisywałam wam kosmetyku do pielęgnacji cery, więc przyszedł czas na nadrobienie zaległości. Dawno nie testowałam produktów marki Byothea, także byłam bardzo zadowolona z możliwości poznania kolejnej dla mnie nowości.





Od producenta:

Skład:

Pojemność: 50 ml
Cena: 49 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:  
Od bardzo dawna poszukiwałam kremu do twarzy, który mogłabym stosować na dzień i na noc, który byłby przeznaczony dla skóry tłustej i mieszanej, a także by nie wysuszał, lecz dokładnie nawilżał. Sporo drogeryjnych specyfików trafiło więc do mojej kosmetyczki, ale jakoś żaden nie zagrzał w niej miejsca na dłużej. Były nawet przypadki, które wylądowały w koszu zanim zostały opróżnione. Od razu zaznaczam - nie były to produkty tanie :(

Do testów kremów do twarzy podchodzę z pewną rezerwą, ale i ogromną ciekawością. Ten na początku próbowałam bardzo ostrożnie - nakładałam np. tylko na brodę i sprawdzałam, czy nic niepokojącego się nie dzieje. Na szczęście krem zachowywał się nienagannie i koniec końców dałam mu pełną szansę na wykazanie się nie tylko na wybranym obszarze twarzy.

Kosmetyk marki Byothea mieści się w szklanym, schludnym słoiczku. Ma odpowiednio gęstą konsystencję, nie jest zbyt leisty, ani też mocno zbity. Dobrze rozprowadza się na skórze i wchłania w tempie błyskawicznym. Nie pachnie może zbyt urodziwie, ale wierzcie mi, zapach ten da się zaakceptować. Najbardziej zależało mi na działaniu kremu - bo jakżeby inaczej!

Kosmetyk przyjemnie nawilża, wygładza i faktycznie całkiem dobrze matuje. Idealnie nadaje się pod makijaż, gdyż nie powoduje rolowania się podkładu. Moja skóra bardzo go polubiła. Nie reaguje jakimkolwiek podrażnieniem, zaczerwienieniem, nie jest zapchana, tłusta i nieprzyjemna w dotyku. Warto sięgnąć po ten produkt.   

wtorek, 18 grudnia 2018

Nowości od TRESemme

Nowości od TRESemme
Do końca roku 2018 pozostało już dosłownie kilka dni. Zbliża się Sylwester, tańce i wystawne bale. Część z was pewnie uda się do jakiegoś lokalu na prawdziwą imprezę, a część spędzi ten ostatni w roku dzień w towarzystwie najbliższych. Jednak w każdej z tych sytuacji my kobiety chcemy wyglądać olśniewająco. Błyszcząca kiecka i fryzura... Myślę, że do stylizacji włosów przyda wam się kilka nowych produktów od TRESemme. Oto one:






Po pianki do włosów zwykle sięgam okazjonalnie, ale ta naprawdę bardzo mi się spodobała i będę jej używała częściej. Produkt pachnie słodko, ale niezbyt nachalnie i dusząco. Ma puszystą, odpowiednio gęstą formułę, więc nie spływa z pasm i współpracuje nawet z takim laikiem jak ja. 
Pianki używam podczas kręcenia włosów, a w tym przypadku spisuje się idealnie. Nie obciąża fryzury, nie tworzy nieestetycznych strąków. Uzyskany efekt jest naturalny i elegancki. Pianka ma pojemność 300 ml i kosztuje ok. 25 zł w Rossmannie. 



To zdecydowanie mój ulubieniec spośród wszystkich lakierów do włosów. Pewnie doskonale wiecie, że takie produkty lubią nas zawodzić. Inaczej sprawa wygląda w przypadku kosmetyku od TRESemme. Jestem posiadaczką włosów długich, trudnych do ujarzmienia, zupełnie niepodatnych na stylizację. Jednak ten lakier sprawia, że i na mojej głowie może powstać jakaś wymyślna fryzura. Wszystko trzyma w ryzach praktycznie przez cały dzień. Nie pachnie dusząco, nieprzyjemnie. Ma pojemność 250 ml i kosztuje ok. 25 zł



Kolejny lakier i kolejny genialny produkt od TRESemme. U mnie spisuje się fantastycznie, chociaż używam go zdecydowanie rzadziej niż ten pierwszy. Trafia na moje włosy najczęściej wtedy, gdy stawiam na rozpuszczone pasma, bez żadnych udziwnień, lub na tradycyjną kitkę. Lakier nie tworzy na głowie hełmu, nie skleja włosów, świetnie niweluje "baby hair", które niesamowicie mnie drażni. Produkt faktycznie nabłyszcza, co widać doskonale w momencie, gdy mam rozpuszczone włosy. Co ważne, później nie mam żadnych problemów z rozczesaniem czupryny.

VOLUMINOUS LOCK SUCHY SZAMPON 


Suchy szampon ja muszę mieć zawsze w pogotowiu. Wiadomo, że czasem po prostu nie mamy możliwości umycia głowy, a chcąc wyglądać świeżo i nie straszyć ludzi na ulicy, warto sięgnąć po taki specyfik. Suchy szampon od TRESemme nie zawiódł mnie ani razu. Nie pozostawia na włosach tego paskudnego, trudnego do wyczesania, białego nalotu. Szybko i skutecznie odświeża włosy, a jednocześnie nie usztywnia zbytnio pasm, za to ładnie odbija je u nasady i nadaje im objętości. Dla mnie obowiązkowy w posiadaniu produkt! 

Ogólnie rzecz ujmując, wszystkie przedstawione wyżej produkty od TRESemme, u mnie spisują się fantastycznie. Sięgając po nie, używając, czuję się tak, jakbym właśnie odwiedzała profesjonalny salon fryzjerski. Cenowo nie szokują i są raczej ogólnie dostępne. Warto zaopatrzyć się w taki zestawik z myślą o zbliżających się szaleństwach na parkiecie.

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Żele micelarne Dove Micellar Water

Żele micelarne Dove Micellar Water
Witajcie Kochani w ten mroźny, ale jakże typowo grudniowy, piękny dzień. Ostatnio nie zaglądam tutaj zbyt często, ale nie z lenistwa, a przez natłok przeróżnych, często niezbyt przyjemnych obowiązków. Jednak dziś się zebrałam i przygotowałam dla was wpis na temat kolejnych nowości od Dove. Muszę przyznać, że zawsze czekam z utęsknieniem na każdy, nowy produkt tej marki. Tutaj mam dwie świeżynki, które z pewnością każda kobieta powita z uśmiechem na ustach!


ŻELE MICELARNE DOVE MICELLAR WATER


Czy wiecie, że każdego dnia nasza skóra jest narażona na różnego rodzaju czynniki, które naruszają jej naturalną barierę ochronną? By temu zapobiec, marka Dove wprowadziła na rynek miedzy innymi żele micelarne, które przyciągają zanieczyszczenia i po prostu usuwają je z naszej skóry. Super, no nie? Dla mnie to świetne rozwiązanie!





Oczywiście wizualnie nie jesteśmy w stanie sprawdzić, jak ten cały proces przebiega, ale późniejsza obserwacja naszej skóry wiele tajemnic wyjaśnia. Ja już po tygodniu stosowania żeli zauważyłam pierwsze, pozytywne zmiany...

* Na bazie wody micelarnej
* Delikatnie oczyszcza skórę z codziennych zanieczyszczeń
* Zawiera 100% łagodnych substancji myjących
* Głęboko nawilża i odżywia skórę
* Lekka formuła żelu nadaje poczucie świeżości
* Idealny do mycia ciała i delikatnej skóry twarzy  

Pojemność: 250 ml
Cena rekomendowana: 13.99 zł

 Miałam przyjemność testować dwie wersje: hypoalergiczną Micellar Water Sensitive Skin i Micellar Water Anti - Stress. Żele zostały zamknięte w charakterystycznych dla marki, poręcznych buteleczkach, które idealnie sprawdzają się pod prysznicem czy w wannie. 

Obydwa produkty posiadają kremową, nieco gęstszą od tradycyjnych żeli konsystencję, co sprawia, że naprawdę dobrze współpracują ze skórą, świetnie się pienią i działają jak trzeba. Uwielbiam ten moment, gdy podczas kąpieli puchata pianka otula moje ciało. Zimową porą u mnie długie posiedzenia w wannie są po prostu na porządku dziennym. Jednakże obydwa produkty nie wysuszają zbytnio skóry, a faktycznie przyjemnie nawilżają i odżywiają. Oczyszczają rewelacyjnie i to nawet skórę twarzy. Zauważyłam, że przestała się świecić i troszkę się uspokoiła.

Jak pachną? Bosko! Ten hypoalergiczny bardziej kremowo, delikatnie, nieco słodko i po części również kwiatowo. Kosmetyk nie zawiera barwników, perfum, jest więc odpowiedni dla osób o wrażliwej skórze. Drugi natomiast, Anti-Stress uwielbiam stosować rankiem. Jego orzeźwiający, a jednocześnie bardzo otulający zapach, działa na mnie pobudzająco. Kwestię aromatyczną mamy więc załatwioną nawet na ocenę celującą!

Serdecznie polecam wam te kosmetyki, bo faktycznie działają jak trzeba, a i pachną obłędnie! Powąchajcie je chociaż przy najbliższej wizycie w drogerii, a przekonacie się o czym piszę. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z tych produktów znajdzie się w waszej łazience.

wtorek, 4 grudnia 2018

Żel z żywokostem i boswellią

Żel z żywokostem i boswellią
Ostatni produkt od agencji CREDO PR, który otrzymałam, tak naprawdę testowała głównie moja mama. W sumie i ja byłam nim bardzo zainteresowana, ale uznałam, że mamie chyba najbardziej się przyda. Czy się sprawdził? O tym w dalszej części recenzji.

ŻEL Z ŻYWOKOSTEM I BOSWELLIĄ




Od producenta:

Skład:

Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 15 zł
Moja opinia:
Żel przeznaczony jest do wcierania i wykonywania masaży. Mama od jakiegoś czasu miała problemy z kostką, która puchła praktycznie codziennie i co tu dużo ukrywać, bardzo doskwierała. Postanowiłam więc podarować jej żel z nadzieją, że przyniesie odrobinę ukojenia. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, iż tego typu specyfik nie zastąpi wizyty u specjalisty, ale przynajmniej chociaż troszkę zminimalizuje problem.

Żel zamknięto w wysokiej, poręcznej tubie, która jest odpowiednio miękka, więc nie ma żadnych problemów z wydobyciem z niej produktu. Żel ma faktycznie postać żelu, który nie spływa ze skóry, szybko się wchłania, a jednocześnie da się w jego towarzystwie przeprowadzić kojący masaż. Pachnie może niezbyt urodziwie, ale da się wytrzymać.

Mama stosowała żel regularnie i powiem wam, że faktycznie działa. Naturalnie ból i problem nie zniknął, ale kostka już nie puchnie, więc uczucie dyskomfortu chociaż w stopniu minimalnym zostało usunięte. Jestem ciekawa jak sytuacja będzie wyglądała w momencie, gdy mama opróżni już całą tubkę żelu. Być może pozytywne zmiany będą jeszcze większe?! 

Maść z żyworódki

Maść z żyworódki
Na dziś przygotowałam dla was recenzję kolejnego produktu marki Gorvita, który otrzymałam od agencji CREDO PR. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam te specyfiki, które mają fajne składy i faktycznie działają cuda. Może nie w tempie natychmiastowym, ale przy systematycznym działaniu... Można być tylko zadowolonym!

MAŚĆ Z ŻYWORÓDKI



Od producenta:


Skład:

Pojemność: 130 ml
Cena: ok. 12 zł
Moja opinia:
Główny składnik maści, czyli żyworódka, nie jest dla mnie nowością, gdyż dawno temu miałam z nią styczność i to spotkanie wspominam bardzo mile. Tutaj mamy jeszcze dodatek aloesu, więc to świetny duet, jeśli chodzi o dobroczynne właściwości dla skóry. Maść od Gorvity ma składniki pochodzenia naturalnego, była testowana dermatologicznie. Stosujemy ją zewnętrznie kilka razy dziennie, albo w sumie zależnie od potrzeb.
Maść umieszczono w niewielkiej, bardzo poręcznej tubie z dozownikiem w postaci klapki. Jest jej w opakowaniu całkiem sporo, chociaż wydajność produktu zależy od jego zastosowania. Im częściej i na większą powierzchnię skóry, tym specyfiku wystarczy nam na krótszy okres czasu. 
Maść pachnie przyjemnie, ziołowo i świeżo, ma naprawdę trafioną w punkt konsystencję. Produkt dobrze współpracuje ze skórą, całkiem szybko się wchłania, nie brudzi ubrań. Ja używam jej do pielęgnacji skóry na łokciach i kolanach, czyli miejscach, które zimową porą lubią się u mnie przesuszać na maksa. Maść szybko przynosi ulgę, dobrze nawilża i odżywia. 
Copyright © 2016 To co kobieta lubi najbardziej... , Blogger