poniedziałek, 29 lipca 2019

Yabu - naturalny energy drink

Yabu - naturalny energy drink
Cieplejsze dni powracają. Nie wiem, czy się z tego powodu cieszyć, czy też lepiej nie, ale w końcu mamy lato i ono przecież rządzi się swoimi prawami. Podczas upałów musimy pamiętać o odpowiednim nawodnieniu organizmu. Oczywiście najlepsza byłaby czysta, zimna woda, jednak nie każdy lubi jej smak. Zwykła woda nie sprawdzi się również w momencie, gdy chcemy, jak ja to mówię "otworzyć szerzej oko". Po prostu czasem nasz organizm domaga się dawki energii! Wtedy co robimy? No, sięgamy po energetyki.



Ja jednak poznałam naturalny energy drink, którego skład totalnie mnie zaskoczył. Mowa oczywiście o YABU. Na liście składników tegoż napoju, na próżno szukać chemicznych dodatków. YABU to coś wyjątkowego, co faktycznie stawia na nogi. Przetestowane, sprawdzone :)


Ja lubię, dobra, nawet uwielbiam energetyki. Nie piję ich codziennie, non stop, ale od czasu do czasu zdarza mi się sięgnąć po taki produkt. Niestety te zwykłe drinki są tak napakowane chemią, że lepiej nie zerkać na etykietę. W przypadku YABU sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Mamy bowiem tutaj tylko pyszny, zdrowy sok jabłkowy z dodatkiem naturalnej kofeiny i ekstraktu z guarany. Zero cukru, zero wody i oczywiście żadnych konserwantów. No, nie można sobie chyba wymarzyć lepszego napoju dla zmęczonych życiem.




Osobiście lubię Jabłka Grójeckie, a YABU właśnie z nich jest wyprodukowany. Energy drink został zapakowany do poręcznej puszki, którą bez żadnych problemów można wrzucić do plecaka, torebki, czy samochodu. Ja nie miałam kłopotów z szybkim opróżnieniem calusieńkiej puszki na raz ;) YABU bardzo mi zasmakował, chociaż przecież przyzwyczajona byłam do tradycyjnych energetyków. Ten nie ma tego charakterystycznego, dla niektórych, nieprzyjemnego posmaku i zapachu. YABU pachnie i smakuje tylko świeżymi, prawdziwymi jabłuszkami. Pije się go z największą przyjemnością.


YABU jest w stanie postawić na nogi nawet największego śpiocha. Często sięgam po niego rankiem, nawet zamiast kawy. Ratuje podczas deszczowego, nudnego dnia np. w pracy, na uczelni. YABU świetnie gasi pragnienie, orzeźwia i faktycznie dodaje energii. Co ważne, możecie go pić bez żadnej szkody dla organizmu. Chyba nie muszę was jeszcze przekonywać do tego energetyka - pijcie na zdrowie!

piątek, 26 lipca 2019

TRESemme Botanique Styling - prostuj i kręć do woli!

TRESemme Botanique Styling - prostuj i kręć do woli!
Od dziecka moje włosy sprawiają mi mnóstwo problemów. Zawsze miałam z nimi kłopot, a każde wyjście do fryzjera nie kończyło się zbyt optymistycznie. Potem umiałam je nieco ujarzmić, ale nie do końca. Dziś próbuję tworzyć na swojej głowie jakieś proste fryzury, by nie straszyć jednak ludzi na prawo i lewo. Nie ukrywam, że często sięgam po suszarkę i prostownicę, a nawet w ruch idzie lokówka. Najważniejsze są jednak odpowiednie kosmetyki, które ułatwiają stylizację czupryny. Dlatego wybrałam produkty TRESemme Botanique Styling


W skład całej linii wchodzi aż sześć kosmetyków. To dużo, więc każda z nas ma szansę wybrać dla siebie odpowiedni produkt:

⧫ LAKIER DO WŁOSÓW NATURAL HOLD

⧫ ŻEL DO WŁOSÓW NATURAL HOLD

⧫ WYGŁADZAJĄCY SPRAY DO STYLIZACJI

⧫ TERMOOCHRONNY SPRAY DO WŁOSÓW

⧫ KREM DO STYLIZACJI WŁOSÓW KRĘCONYCH

⧫ PIANKA DO WŁOSÓW PODKREŚLAJĄCA SKRĘT LOKÓW

Ja prawie każdego dnia sięgam po trzy z wyżej wymienionych kosmetyków, które dziś chcę wam przedstawić nieco bliżej. Myślę, że warto się nimi zainteresować. Teraz jest super akcja o której więcej dowiedzie się na stronie  https://www.wyprobujtresemme.pl/



Z racji tego, że często sięgam po suszarkę i prostownicę, zainteresowałam się termoochronnym sprayem do włosów. Wiecie pewnie doskonale, jakie spustoszenie na głowie sieje gorąc pochodzący z tych urządzeń. Na efekty braku odpowiedniego zabezpieczenia pasm, nie trzeba zbyt długo czekać. Dlatego od jakiegoś czasu moim wiernym towarzyszem podczas stylizacji czupryny, jest ten oto spray termoochronny. Z nim moje włosy są w zupełności bezpieczne i żadna suszarka, czy prostownica, nie jest w stanie im zaszkodzić. Pasma nie są wysuszone, nie puszą się i łatwo je ujarzmić. Spray można szybko i bezproblemowo nanieść nawet na długie włosy. Bardzo się polubiliśmy.


Jeśli mam ochotę na loki, to zdecydowanie sięgam po piankę do włosów podkreślającą ich skręt. Ja nigdy nie lubiłam takich produktów, zawsze niemiłosiernie sklejały mi całą fryzurę tak, że wyglądała tragicznie. Potem pozostawało tylko dokładne umycie głowy. Pianka TRESemme po prostu doskonale, idealnie podkreśla stworzone loczki. Włosy nie są posklejane, nie prezentują się tandetnie i mało naturalnie. Są po prostu ujarzmione, wystylizowane tak, jakbym sobie tego życzyła. Pianka pachnie bardzo ładnie i ma odpowiednią, niezbyt wodnistą strukturę. Jest po prostu prawdziwą, puchatą pianką. Trzeba tylko pamiętać, by nie używać jej na jeden raz zbyt wiele. 


Moim trzecim ulubieńcem jest wygładzający spray. Jeśli planuje prostowanie włosów, to z największą przyjemnością sięgam po ten kosmetyk od TRESemme. Spray dyscyplinuje moją czuprynę, sprawia również, że włosy się nie puszą, nie wyglądają jak sterta siana. Zauważyłam także, iż pasma stają się bardziej podatne na stylizację, nie są tak toporne i "mało plastyczne". Dzięki temu kosmetykowi, efekt prostowania nie trwa tylko przez kilka minut, co wcześniej zdarzało mi się notorycznie. Spray dodatkowo dobrze nawilża i nie skleja włosów.


Bardzo, ale to bardzo polubiłam się z tą serią od TRESemme. Myślę, że przypadnie ona do gustu tym, którzy lubią kombinować z fryzurami, ale także będzie odpowiednia dla kobiet, dopiero uczących się ujarzmiać włosy ;) Kosmetyki są skuteczne, pięknie pachną. Nie kosztują wiele, a korzystając z promocji o której wspomniałam wam wcześniej, możecie sobie zrobić ich zapasy na potem. Gorąco polecam wam w szczególności szampony od TRESemme.

poniedziałek, 22 lipca 2019

Bio-D - Grejpfrutowy, hypoalergiczny płyn do mycia naczyń

Bio-D - Grejpfrutowy, hypoalergiczny płyn do mycia naczyń
W dniu dzisiejszym, w najnowszej recenzji, chciałam wam zaprezentować pewien produkt, który pozwala mi jeszcze bardziej żyć w zgodzie z naturą. Bycie eko jest teraz bardzo modne, ale czy faktycznie postępujemy tak, by nie zanieczyszczać naszej planety, czy tylko potrafimy chwalić się przed znajomymi i w internetach na różnych forach? Ja, nie przechwalając się zbytnio, zawsze segreguje śmieci i nie używam tych paskudnych, foliowych toreb. Mało tego, wybieram również ekologiczne środki czystości, a to jeden z nich. Dostaniecie go w największej, ekologicznej drogerii internetowej w Polsce - BetterLand







Od producenta:


Skład:


Pojemność: 750 ml
Cena: 16.89 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:  
Nie wiedziałam, jak ten płyn sprawdzi się w mojej kuchni. Muszę przyznać, że zawsze wrzucałam do koszyka jakieś drogeryjne specyfiki, przynajmniej jeśli chodzi o produkty tego typu. Jednak zachęcona innymi, ekologicznymi środkami czystości, dałam takiej nowości szansę. Przecież najwyżej już więcej się nie spotkamy ;) Mogłam natomiast zyskać swojego ulubieńca, sprzymierzeńca w walce z uporczywymi zabrudzeniami. Ja bardzo, bardzo nie lubię myć naczyń, ale ktoś to przecież musi robić. Na zmywarkę na razie się nie zanosi, więc mam do dyspozycji tylko swoje łapki i właśnie taki płyn.

Płyn mieści się w dość dużej butli. Opakowanie częściowo z recyklingu i co ważne, nadaje się do ponownego recyklingu. Niemniej, jest bardzo poręczne, chociaż nie należy do lekkich. Na szczycie butli mamy niewielki otwór, przez który łatwo wylać odpowiednią ilość płynu. Z racji tego, że jest to produkt skoncentrowany, używamy go bardzo oszczędnie, bo po prostu większej ilości środka nie będziemy w stanie zużyć jak trzeba, nie ma takiej konieczności. Dlatego takie duże opakowanie jest mega wydajne i wystarcza na długo, nawet przy regularnym zmywaniu dużej ilości naczyń. 

Jak na płyn do garów pachnie bardzo ładnie. Zapach jest delikatny, przyjemny dla nosa i w zupełności nie drażniący. Płyn ma nie działać negatywnie na nasze dłonie i faktycznie, obchodzi się z nimi jak trzeba. Po umyciu sterty naczyń, moje łapki nie są wysuszone i nie muszę natychmiastowo nakładać na nie grubą warstwę nawilżającego kremu. Bardzo mi się to spodobało, ponieważ praktycznie każdy płyn do mycia naczyń wpływa źle na stan naszej skóry. A jeśli już jesteście wrażliwcami, to macie stan zapalny jakby w gratisie. To produkt hypoalergiczny, więc jesteśmy bezpieczni.

Płyn nie zawiera substancji petrochemicznych, fosforanów, substancji konserwujących, enzymów, sztucznych środków zapachowych. Jest bezpieczny dla szamb i łatwo ulega biodegradacji. Spytacie pewnie jak działa... Ano działa rewelacyjnie, genialnie, świetnie! Nie spodziewałam się, że płyn będzie tak skuteczny w mojej kuchni. Błyskawicznie likwiduje nawet najmocniejsze zabrudzenia typu przypalenia, tłuszcz. Nie pozostawia smug, zacieków, brzydkiego zapachu. Działa nawet w niskiej temperaturze, a nie tylko w gorącej wodzie. Bardzo się cieszę, że mam w kuchni takiego wspaniałego pomocnika. Niestety dostępny jest tylko w drogerii ekologicznej, niemniej od czego mamy internet, prawda? 


Czystek w kapsułkach

Czystek w kapsułkach
O czystku naczytałam się wiele dobrego, więc przyszedł czas by zagościł i u mnie. Spodobała mi się forma produktu, bo mamy tutaj kapsułki, a nie herbatkę, która podejrzewam, wcale by mi nie smakowała. Czystek marki Gorvita otrzymałam od agencji CREDO PR i jest to w sumie ostatni od nich produkt, który chciałam dla was zrecenzować. 

CZYSTEK


Od producenta:

Ilość w opakowaniu: 60 kapsułek
Cena: ok. 18 zł
Moja opinia: 
Nie wierzę zbytnio w takie suplementy, ale od czasu do czasu to i ja mogę się na nie skusić i do nich przekonać. Być może zostanę mile zaskoczona i problem z którym się zmagam wreszcie zostanie zlikwidowany. Od bardzo dawna mam kłopoty z trądzikiem, a jak wiecie, lub też nie, czystek działa antyalergicznie, antybakteryjnie, antygrzybicznie i przeciwwirusowo. Tak jak wspominałam wam na samym początku, na herbatkę z czystka bym się nie skusiła, ale takie kapsułki mogę zaakceptować. Zażywamy dwie dziennie, co nie jest zbyt kłopotliwe. Tabletki nie są najmniejsze, lecz z ich połknięciem nawet ja nie miałam żadnych problemów. Zawsze uważam, że do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.

Czystek nie działa natychmiastowo i na poważniejsze efekty należy jeszcze poczekać. Póki co, nie wyrządził mi szkody, nie wywołał jakichś sensacji żołądkowych. Na razie na mojej twarzy nie pojawił się nowy nalot nieprzyjaciół, więc może faktycznie już rozpoczął z nimi walkę? Ja mam taką nadzieję. 

Maść rokitnikowa

Maść rokitnikowa
To już ostatnia maść, którą otrzymałam od agencji CREDO PR. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam te produkty marki Gorvita. Są naprawdę skuteczne, tanie i całkiem dobrze dostępne. Zawsze można przecież zrobić zakupy w internecie, prawda? Jednak nie o zakupach dzisiejszy wpis, a o genialnym produkcie, który uratował moją spieczoną przez słońce skórę. Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie. Cóż, na własną głupotę jeszcze lekarstwa nie wynaleziono, na szczęście na poparzenia słoneczne jest ratunek ;)  

MAŚĆ ROKITNIKOWA



Od producenta:

Skład:

Pojemność: 140 ml
Cena: ok. 15 zł
Moja opinia: 
O opakowaniach maści marki Gorvita opowiadałam wam już wielokrotnie. To nie odstaje od reszty, sprawdza się pod względem technicznym, a i wizualnie prezentuje się naprawdę dobrze. Znajdziemy na nim dokładny opis produktu, także nie trzeba szperać w internecie, by dowiedzieć się o maści rokitnikowej czegoś więcej. Nawet nie wiecie, jak bardzo denerwują mnie takie kiepsko opisane opakowania kosmetyków. Przez niewielki otwór, wydobyć można odpowiednią ilość maści. Kolorek ma oczywiście lekko pomarańczowy - jak na specyfik z rokitnikiem w składzie przystało. 

Maść pachnie delikatnie i przyjemnie. Nie spodziewałam się nawet, że ziołowy produkt może posiadać tak ładny i nienachalny aromat. Z racji tego, że ma odpowiednią pod względem gęstości konsystencję, nie spływa z ciała, szybko się wchłania, nie brudzi ubrań i nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy. Maść stosowałam w sumie na całe ciało, ale także punktowo. Przy regularnym użytkowaniu działa cuda, lecz i kiedy sięgniecie po nią okazjonalnie, to i tak zauważycie efekty. Maść wspaniale poradziła sobie z moimi słonecznymi oparzeniami na plecach i ramionach. Skóra nie piekła i nie zeszła, a na tym zależało mi najbardziej. Produkt działa regenerująco, odżywczo i nawilża naprawdę mocno. Możecie mu zaufać nie tylko na wakacjach.  

niedziela, 21 lipca 2019

Maść nagietkowa

Maść nagietkowa
Tym razem chciałam wam zaprezentować produkt, który otrzymałam od agencji CREDO PR, mający ogromne znaczenie w regeneracji podrażnionego naskórka. Podczas wakacji, urlopu, wyjazdów o jakieś otarcia, uszkodzenia skóry nietrudno. Warto mieć więc w apteczce taką maść, by złagodzić ból i przyspieszyć odnowę naskórka. Wszak lepiej korzystać z wypoczynku, niż biegać po aptekach w poszukiwaniu pomocy. Trzeba odpowiednio wcześniej zadbać o wyposażenie swojej apteczki. Ja się już o tym wielokrotnie przekonałam. 

MAŚĆ NAGIETKOWA


Od producenta:

Skład:

Pojemność: 130 ml
Cena: ok. 14 zł
Moja opinia: 
Jeśli dobrze znacie produkty marki Gorvita, to równie doskonale znacie ich opakowania. Mamy tutaj dużą, elastyczną tubę z zakrętką. Co ważne, produkt możemy swobodnie postawić, bo umożliwia nam to właśnie zakrętka. Patrzcie, niby taki drobiazg, a jak ułatwia człowiekowi życie ;) Maści w opakowaniu jest sporo, więc możecie bez większych obaw nakładać ją do woli. Z racji tego, że posiada nieco żelową konsystencję, nie mamy żadnych kłopotów z jej aplikacją na skórę. Dodatkowo taka, a nie inna struktura produktu sprawia, że maść wchłania się błyskawicznie i nie pozostawia na ciele tłustej, nieprzyjemnej, lepiącej warstwy. Brr... ja tego po prostu nie mogę zaakceptować.

Pamiętam, jak moja babcia własnoręcznie kręciła maść nagietkową, która wspaniale działała na podrażnioną skórę. Tutaj mam już gotowy produkt, który równie dobrze sprawdził się i na moim ciele. Maść szybko przynosi ulgę, idealnie nawilża, odżywia i wygładza naskórek. Likwiduje suchość, swędzenie np. po ukąszeniach owadów. Będzie więc idealna do zabrania w podróż po lesie, czy parku, gdzie od komarów aż się roi. To mój wakacyjny hit, którego nie może zabraknąć w wyjazdowej apteczce.  

Maść świerkowa

Maść świerkowa
Oto kolejny produkt, który przetestowałam dzięki uprzejmości agencji CREDO PR. Muszę przyznać, że bardzo lubię takie ziołowe specyfiki, które ratują człowieka w wielu, nieciekawych pod względem zdrowotnym sytuacjach. Często latem tracimy głowę i nie uważamy na siebie jak trzeba. Ja jestem tego idealnym przykładem! Dlatego taka maść, to u mnie produkt obowiązkowy! Nie kosztuje milionów, a sprawdza się genialnie.

MAŚĆ ŚWIERKOWA



Od producenta:

Skład:

Pojemność: 135 ml
Cena: ok. 15 zł
Moja opinia: 
Z racji tego, że ja dosłownie kocham las i jego zapach, aromat tej maści zupełnie mi nie przeszkadzał. Myślę jednak, że osoby z wrażliwszym zmysłem powonienia mogą być zniechęcone intensywnością zapachu maści. No cóż, fiołków i róż się tutaj nie spodziewajmy. Ekstrakt z żywicy świerkowej i olejek z igieł dominują w całej kompozycji, więc aromat produktu nie mógłby być inny. Maść posiada wprost genialną konsystencję w kolorze lekko zielonym. To raczej taki żel, który sprawnie nałożycie na skórę i z jego pomocą przeprowadzicie masaż. Myślę, że nie ma nic lepszego od masażyku po całym, pracowitym dniu w ogrodzie, prawda? No więc przynajmniej w tym celu sięgnijcie po tą maść.

A że działa jeszcze łagodząco, sprawdzi się również do stosowania w momencie, gdy dokuczają nam jakieś obrzęki. U mnie problematyczne są zawsze rejony kostek, a ta maść świerkowa wreszcie mnie od tego kłopotu uwolniła. Kostki nie są spuchnięte, stopy nie bolą, a ja czuję się o niebo lepiej. Maść świerkową możecie używać także w celu regeneracji naskórka. Nie pozostawia tłustej warstwy, nie wywołuje szczypania, nie podrażnia. Produkt gorąco polecam!

czwartek, 11 lipca 2019

HOLYART.PL - artykuły religijne

HOLYART.PL - artykuły religijne
Wreszcie upały przestały nam doskwierać, to i człowiek ma większą ochotę do działania. Siedzieć przed komputerem, kiedy temperatura grubo przekracza trzydzieści stopni, to dla mnie rzecz niewykonalna. Na szczęście ja powracam do świata żywych i do działania! Przykładem niech będzie dzisiejszy wpis. 
Tym razem chciałam wam przedstawić coś, czego na mojej stronie jeszcze nie było. Będą to artykuły religijne, które wyszperałam na stronie HOLYART.PL

 Holyart.pl - Sztuka sakralna i przedmioty święte

Moje zainteresowanie takimi produktami było ogromne już przed majem. Wiecie, komunie i te sprawy. Jednak jakoś zwlekałam z zakupami i przegapiłam odpowiedni moment na złożenie zamówienia (za późno). W konsekwencji trzeba było udać się do miejscowego sklepu z artykułami religijnymi, by uzupełnić komunijny prezent. Tam nie znalazłam w sumie wiele produktów, które byłyby idealne. Szczerze powiedziawszy, to ceny konkretnie przekraczały budżet normalnego obywatela naszego kraju. Nawet nie wiecie jak bardzo żałowałam, że nie kupiłam niczego na stronie Holyart.pl Dlatego, przed bierzmowaniem, na które wybieram się niebawem, po prostu musiałam przygotować się już na tip top. 

Składanie zamówienia na stronie Holyart.pl, to dziecinnie prosta czynność. Strona jest ładnie zaprojektowana, odpowiednio podzielona, a obsługa służy pomocą. Siedziba firmy jest we Włoszech, lecz nie musicie obawiać się o czas dostawy. Zakupy są w stu procentach bezpieczne, a paczka dociera nawet szybciej niż od niektórych producentów w Polsce! A teraz zobaczcie co ciekawego zamówiłam:




Tak przepięknie wykonanego różańca jeszcze nie widziałam. Faktycznie pachnie różą, ponieważ jego koraliki są nasączone aromatem imitującym właśnie takie nuty. Krzyż jest przecudny, a w ogóle całość prezentuje się zachwycająco. Mało tego, różaniec zapakowano w ozdobne pudełeczko. Będzie więc już gotowym prezentem właśnie na bierzmowanie.




Koraliki tego różańca wykonano z grabu. Jest on ręcznie robiony, więc dla mnie jest to kolejna zachęta do wybrania niniejszego produktu. Wpadł on do mojego koszyka z ważnego powodu. Podobny różaniec posiadała moja babcia, której nie ma już wśród nas. Ten wspaniały drobiazg, będzie mi ją przypominał. Jest po prostu cudowny, również bardzo elegancki. Wydaje mi się nawet, że nada się jako prezent dla mężczyzny: męża, taty, dziadka.  




To już prawdziwy majstersztyk. Różaniec tworzą koraliki drewniane, które jak widzicie są podzielone na pięć kolorów. Barwa koralików reprezentuje pięć kontynentów. Dodatkowo, na każdym koraliku został namalowany maleńki kwiatuszek. Całość prezentuje się genialnie! Taki różaniec będzie idealnym prezentem dla dziecka, czy nastolatka. To coś zupełnie innego, oryginalnego. 




Bransoletka została wykonana z maleńkich, drewnianych koraliczków, które są przedzielone koralikami metalowymi. Jest oczywiście metalowy krzyżyk, a całość prezentuje się znakomicie. Bransoletka spasuje na każdą rękę, ponieważ koraliki nawleczono na rozciągliwy drucik. Mało tego, to małe cudeńko też pachnie różami. Idealny prezent dla dziewczyny, kobiety w każdym wieku. Wszak takie drobiazgi można sprezentować bez większych okazji. Nosząc taką bransoletkę, nosimy przy sobie też różaniec...





Na koniec zostawiłam sobie rzecz, która jest chyba najpiękniejsza. To srebrna bransoletka różaniec, wykonana z wysokiej jakości białego srebra 925 i ozdobiona cyrkoniami. Dawno nie spotkałam się z tak piękną, tak delikatną i dopracowaną w każdym szczególe bransoletką. Kiedy ją założycie, nie będziecie mogli oderwać wzroku od takiego drobiazgu. Pięknie się mieni w blasku słońca. Ma regulację, więc nie będzie problemów z dopasowaniem pod konkretną rękę. Na prezent chyba nie znajdziecie nic lepszego!

To wszystko, co zamówiłam w sklepie internetowym Holyart.pl Muszę przyznać, że jest tam tyle wspaniałości, że ciężko zdecydować się na konkretną rzecz. Ceny? Bardzo atrakcyjne i kuszące. Oczywiście wyroby ze srebra kosztują nieco więcej, lecz w zupełności nie rujnują naszego portfela. Są tam nawet akcesoria liturgiczne, produkty klasztorne. 

Dla was mam natomiast zniżkę -10% na zakupy w Holyart.pl
KOD: AngelikaBlog10

Korzystajcie, bo naprawdę warto!

Dzbanek Wessper AquaMax

Dzbanek Wessper AquaMax
Pijąc od wiek wieków słodzone napoje, bardzo trudno jest się przestawić na normalną wodę. Tak też było w moim przypadku, ale dałam radę i teraz bardzo się z tego powodu cieszę. Bo nic lepiej nie gasi pragnienia niż chłodna, czysta woda. Niestety w mojej miejscowości nie jest ona zbyt dobra w smaku. Dlatego zdecydowałam się na dzbanek filtrujący. Spośród wielu dostępnych na rynku, wybrałam dzbanek Wessper ze sklepu AGDmaster. To była bardzo dobra decyzja. Mało tego, mam do niego pokaźny zestaw filtrów!





W mojej kuchni rozgościł się dzbanek w kolorze niebieskim. Muszę przyznać, że taki podobał mi się najbardziej. Fajnie się prezentuje, tak bardzo nowocześnie. Dzbanek ma pojemność 3.5l, co w zupełności mnie zadowala. Nie jest trudny do utrzymania w czystości, ponieważ poszczególne elementy można bez najmniejszego problemu rozmontować i doprowadzić do stanu idealnego. Jakiekolwiek zanieczyszczenia nie mają prawa pozostać w zakamarkach dzbanka. Warto, a nawet należy regularnie dbać o jego czystość.



To co mile mnie zaskoczyło i zadziałało na mnie kusząco, to elegancki, nowoczesny i czytelny wyświetlacz. Znajduje się on na pokrywie. Musimy go ustawić zgodnie ze swoimi preferencjami. Wyświetlacz poinformuje nas w momencie, gdy filtr będzie kończył swą żywotność. Wszystko zależy od ilości osób, które korzystają z dzbanka. 


Dzbanek wbrew pozorom jest bardzo poręczny i leciutki. Ma porządną rączkę i "dziubek" do jego opróżniania. Nalewanie wody do wnętrza dzbanka, również nie sprawia żadnych problemów. Zapomnijcie o kałużach na stole, czy blacie kuchennym. Pełna precyzja!




Montując filtr musimy kierować się instrukcją zamieszczoną na opakowaniu. Żywotność filtra zależy od ilości osób korzystających z urządzenia. Jego działanie sprawia, że woda zostaje pozbawiona zanieczyszczeń. Możemy ją pić bez ograniczeń :)



Sam proces filtracji jest bardzo szybki... 



Bardzo polubiłam smak przefiltrowanej wody. Jest inny, z pewnością lepszy. Z taką wodą kawa, herbata zyskuje jakiś nowy wymiar. Oczywiście o kamieniu w czajniku możecie zapomnieć. Cieszę się, że takie cacuszko pojawiło się w moim domku. Nie dość, że wygląda genialnie, to sprawdza się jak trzeba.  

W sklepie AGDmaster znajdziecie ogrom przydatnych produktów w niskiej, niewygórowanej cenie. Samych dzbanków filtrujących jest tam po prostu mnóstwo. Aby uprzyjemnić wam zakupy w owym sklepie internetowym, podrzucam kod rabatowy -20% (na dzbanki i filtry)

KOD: tuptusiowox
Copyright © 2016 To co kobieta lubi najbardziej... , Blogger