niedziela, 29 marca 2015

Program Nowości Rossmann.

Program Nowości Rossmann.
Wczoraj odebrałam kolejne pudełko z Programu Nowości.





A oto co znalazłam w zestawie:
- Kolastyna, odżywczy koktajl-balsam do ciała (pachnie obłędnie)
- Yoskine, krem na dzień 50+ (już znalazłam osobę chętną do poznania kremu)
- Bourjois, Aqua Laque pomadka (ma świetny kolorek)
- Neutrogena, krem do rąk (uwielbiam te kosmetyki)
- Nivea, Fresh Flower antyperspirant (z pewnością się przyda)
- Aussie, suchy szampon (to mój pierwszy kosmetyk tej marki)
- Venus, odżywczy balsam pod prysznic (zapowiada się ciekawie)
- Spiżarnia Babuni, mieszanka do wypieku chleba, pełnoziarnistego bez mąki (trzeba zabrać się do pracy :))

Tym razem produkty są zróżnicowane, a takie paczki lubię najbardziej :) Czy coś was szczególnie zainteresowało? O którym produkcie chciałybyście przeczytać w pierwszej kolejności? Tutaj znajdziecie moje pozostałe recenzje dla Programu Nowości. 

czwartek, 26 marca 2015

Uniwersalny płyn Home Expert.

Uniwersalny płyn Home Expert.
Jeśli dalej zmagacie się z przedświątecznymi porządkami, usiądźcie na chwilę i poznajcie moją opinię na temat kolejnego produktu od P&D Polska.


ALPINWEISS, UNIWERSALNY PŁYN HOME EXPERT (FLOWER)




Od producenta:
Pojemność: 1 l
Cena: ok. 8 zł
Moja opinia:
Płyn przyda się nie tylko podczas przedświątecznej krzątaniny, ale przy każdym, codziennym sprzątaniu. Środek czyszczący, otrzymujemy w zgrabnej, przeźroczystej butelce z wygodnym uchwytem do trzymania. Jedną nakrętkę płynu rozcieńczamy w 5 litrach gorącej wody i przystępujemy do dzieła :) Zapach produktu, mnie przypadł do gustu, a to dlatego, że aromat przypomina świeże, słodkie kwiaty - na wiosnę jak znalazł. 
Płyn wykorzystywałam do pucowania podłóg, naczyń i okien. W każdym z tych przypadków spisywał się na medal. Na podłogach i oknach, smugi nie popsuły mi humoru, a jeśli chodzi o naczynia, to po myciu, żadnych resztek jedzenia czy zacieków, nie dostrzegałam. Płyn dobrze się pieni, jest gęsty i wydajny. Myślę, że jeszcze nie raz zagości w moim domu. Wy już na finiszu świątecznych porządków? :) 

Cytrynowe orzeźwienie - naturalny olejek eteryczny Etja.

Cytrynowe orzeźwienie - naturalny olejek eteryczny Etja.
Jak wiecie, a jeśli nie, macie właśnie okazję się dowiedzieć, że jestem uzależniona od wszelakiego rodzaju zapachowych umilaczy. Ostatnio ulubione olejki eteryczne poszły w odstawkę przez słynne woski, ale powoli powracam z "podkulonym ogonem" do utartych przyzwyczajeń. Od firmy Green Dream otrzymałam olejek Etja, który nie dość że pobudza swym aromatem, to i jeszcze można go stosować jako dodatek do kąpieli czy pomocnik przy masażu.


ETJA, NATURALNY OLEJEK ETERYCZNY CYTRYNOWY




Od producenta:


Pojemność: 10 ml
Cena: ok. 7 zł
Moja opinia:
Cytryna, to nie mój ulubiony owoc, za jej zapachem też nie szaleję, ale dzięki olejkowi Etja, ociepliłam swój stosunek do tego daru natury :) Zdecydowanie największym fanem cytryny w moim domu jest mąż, który z przyjemnością przetestował ze mną produkt. 
Olejek otrzymujemy w tradycyjnej buteleczce z zakraplaczem, więc precyzyjne odmierzenie kropli, nie powinno być dla nikogo kłopotliwe. W kartonowym opakowaniu, znajdziemy jeszcze ulotkę. Dla poszukujących dokładnych informacji na temat wyrobu Etja, dodatek ten będzie maleńką atrakcją i oznaką, że producent faktycznie dba o klienta ;) 
Olejek charakteryzuje najczystszy, prawdziwy i pozbawiony zbędnych nut zapachowych aromat cytryny. Taka "jednowątkowa" uczta dla zmysłów, przypadnie do gustu tym, którzy chcą od czasu do czasu zafundować sobie odrobinę orzeźwienia. Ja olejek stosowałam do aromaterapii, ale mąż skusił się na kilka kropelek w formie dodatku do kąpieli. Poczytałam sobie troszkę o produkcie i teraz wiem, że ma on między innymi działanie przeciwbólowe, tonizujące, a nawet antyreumatyczne. Z pewnością przy najbliższej okazji, sprawdzę czy z tymi problemami olejek faktycznie sobie radzi. Ważne, że mamy do czynienia z produktem naturalnym, bez grama sztucznych, szkodliwych dodatków. I tak ja, kobieta nie lubująca się w cytrynie, odkryłam ją na nowo i z uporem maniaka, nalewam do kominka solidną porcję olejku eterycznego o takim, a nie innym zapachu.
Chciałam również was zachęcić do odwiedzenia strony sklepu Green Dream. Mają fantastyczne wyciskarki Kuvings, na które powolutku ciułam grosze ;)

Doctor Brew - Double IPA.

Doctor Brew - Double IPA.
Nie jestem znawcą piwa, ale potrafię zadecydować czy dany egzemplarz mi smakuje :) Oczywiście nie pijam alkoholu non stop, jednak od czasu do czasu, kufelek złocistego płynu nie jest zły. Dziś chciałam wam przedstawić piwo od Doctor Brew. Czy było smaczne?


O firmie:
Przyjaciel kiedyś powiedział mi: "Nie ważne gdzie, ważne z kim". I tak oto przemierzyliśmy ponad 120 000 km w poszukiwaniu smaku prawdziwego życia. Komponowanie od zawsze była naszą pasją.
Odkrywanie kompozycji piwa szybko nadało kierunek całemu naszemu życiu. Od tej chwili każdy krok po schodach życia przypomniał kroczenie po piasku-nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale od samego początku wiedzieliśmy, że warto. Idziemy tam gdzie zapach wiatru przywodzi zapach odległych krain. Doctor Brew i przygoda. Ty i On-to takie proste.




Od producenta:

Pojemność: 500 ml
Moja opinia:
To mój debiut jeśli chodzi o piwa Doctor Brew. Już po przeczytaniu informacji na temat tego właśnie produktu wiedziałam, że będzie to ciekawe doznanie dla moich kubków smakowych. Piwo posiada bardzo przyjemny, lekko cytrusowy zapach, który wyczuwam zaraz po uchyleniu kapsla. Kolor zbliżony do barwy miedzi, piana średnia, ale nie mogę też pod tym względem narzekać. 
Double IPA, to piwo raczące nas potężną falą goryczki. Można się było tego spodziewać po 99 IBU prawda? :) Niemniej jednak jest smaczne, przy bliższym poznaniu, po kolejnych łykach, odnalazłam w nim grejpfrutowe nuty, które totalnie mnie zaskoczyły i przekonały do produktu. Double IPA podane w firmowej szklance od Doctor Brew, smakuje jeszcze lepiej, więc jeśli macie ochotę, namawiam do wypróbowania właśnie tego rodzaju piwa. 

wtorek, 24 marca 2015

Tonik do twarzy Born To Bio.

Tonik do twarzy Born To Bio.
Kosmetyki Born to Bio obserwowałam i wzdychałam do nich już od dłuższego czasu. Niestety produkty były zupełnie nieosiągalne w mojej miejscowości. Cóż, dalej tak jest, jednak ja dostałam szansę na poznanie kosmetyku z oferty Born to Bio. Od firmy EcoVita, przywędrował do mnie tonik, a że akurat poprzedni zdenkowałam, od razu mogłam zabrać się za nowość.


O firmie:
Sklep internetowy EcoVita oferuje kosmetyki naturalne, oparte na ziołowych recepturach, bezpieczne, wolne od szkodliwych substancji syntetycznych.
Ideą, która dała podstawy do założenia sklepu EcoVita było przeświadczenie, że dążenie do piękna nie może wiązać się z zadawaniem cierpień innym istotom żywym. Z tego powodu żadne oferowane przez nas kosmetyki nie były testowane na zwierzętach.
Zapewniamy, że nasze produkty nie zawierają szkodliwych substancji chemicznych, takich jak parabeny czy syntetyczne barwniki. Większość posiada certyfikaty: Ecocert, BDIH lub ICEA. Zamiast drażniących, uczulających składników, nasze kosmetyki zawierają wyciągi z roślin i ziół oraz naturalne olejki. Są bezpieczne i zdrowe. Stosowanie ich przynosi ukojenie skórze i daje poczucie komfortu. Słowem, dbamy o piękno w zgodzie z naturą :)






Od producenta:
Tonik Born to Bio jest wyciągiem z kompleksu roślinnego na bazie świeżego soku aloesowego i koncentratu z bambusa. Bogaty w witaminy, minerały i krzem roślinny, tonik delikatnie usuwa makijaż, zanieczyszczenia i obumarłe tkanki przy jednoczesnej naturalnej ochronie skóry. Twarz jest czysta i odświeżona.
Skład:
Aqua, Hordeum Vulgare Stem Water, Centaurea Cyanus Flower Water, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Benzoate, Parfum, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Citric Acid, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract.
Pojemność: 250 ml
Cena: 29.90 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:
Podobają mi się opakowania kosmetyków Born to Bio. Nawiązują do swej naturalności, ciekawie wyglądają na łazienkowej półce, a mnie dodatkowo motywują do systematycznego korzystania. Butelka toniku również prezentuje się nienagannie. Nie miałam problemu z "obsługą" opakowania, ponieważ dozownik w tym przypadku, nie skrywa nic tajemniczego bądź kłopotliwego w użyciu. Przez otwór o normalnej wielkości, nie wylewa się zbyt duża ilość produktu. Dosłownie z zamkniętymi oczami damy radę skorzystać z kosmetyku :)


Tonik ma lekko słodki, ale i świeży, orzeźwiający zapach. Zarówno rankiem jak i wieczorem, taka dawka energetyzującego kosmetyku, przyda się skórze bez najmniejszych wątpliwości. O konsystencji toniku wypowiadać się nie muszę - jest płynna ;) 
Natomiast działanie, stanowi najważniejszą kwestię, która pewnie najbardziej was interesuje. No więc przejdźmy do szczegółów. Tonik idealnie oczyszcza i odświeża twarz. Nie pozostawia lepkiej, nieprzyjemnej warstwy, nie tworzy także uczucia ściągnięcia skóry. Radzi sobie znakomicie z usunięciem makijażu, chociaż przy kosmetykach wodoodpornych, musimy dłużej przytrzymać wacik, w celu uzyskania stuprocentowej pewności i zadowalających efektów. 
Kosmetyk nie podrażnia, delikatnie nawilża, a jego skład prezentuje się niezwykle zachęcająco. Tonik Born to Bio nie należy do tanich, ale wystarcza na długo przy codziennym, systematycznym stosowaniu. Jeśli tylko macie możliwość nabycia kosmetyków tej firmy, zachęcam do ich bliższego poznania. 

Peeling do ciała z trawą cytrynową.

Peeling do ciała z trawą cytrynową.
Dziś chciałam wam zaprezentować peeling, który został stworzony na bazie rabczańskiej solanki jodowo - bromowej. Brzmi naturalnie i tak też jest w rzeczywistości. Kosmetyk otrzymałam od Uzdrowiska Rabka SA w ramach kontynuacji współpracy. Obiecałam sobie jeszcze, że w te wakacje odwiedzę wreszcie Rabkę. Póki co, przygotowuje się do tej wizyty, poznając wyroby miejscowej firmy :)

 




Od producenta:
Peeling cukrowo-solny został stworzony na bazie Rabczańskiej Solanki Jodowo-Bromowej, która dzięki swoim dobroczynnym właściwościom pomaga usunąć dolegliwości dermatologiczne i alergologiczne. Kompleks wyszczuplający-UNISLIM™ wiecznie zielonego dębu paragwajskiego z dodatkiem  kawy arabskiej, redukuje nadmiar tłuszczu na wybranych partiach ciała tj. brzuch czy uda, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Mieszanina olejów roślinnych: olejek avocado z Eco Certem, olejek sojowy, olej ze słodkich migdałów, oliwa z oliwek oraz olej Shea, które odżywiają i nawilżają suchą i zmęczoną skórę, pozostawia ją jedwabiście gładką i miękką. Aktywne cząsteczki ścierające: kryształki cukru, soli i kruszonego suszu trawy cytrynowej delikatnie złuszczają martwy naskórek, poprawiając krążenie krwi i wspomagając redukcję cellulitu. Świeży zapach trawy cytrynowej odpręża i dodaje energii na cały dzień. Nie zawiera oleju mineralnego i parabenu.
Pojemność pełnowymiarowego opakowania: 230 ml
Cena: 44 zł do kupienia tutaj
Moja opinia: 
Jak ja kocham takie proste opakowania. Żadnych pstrokatych etykietek, bijących po oczach barw, które czasem mają za zadanie ukryć słabą jakość kosmetyku. Tylko niewielka etykietka w kontrastujących ze sobą kolorach i najzwyklejsza zakrętka, mnie do szczęścia wystarczają w zupełności. Wnętrze słoiczka, zabezpieczono specjalną folią, więc mamy pewność, że to my pierwsi dotykamy środka, a nie ktoś ciekawski, chcący sobie "pomacać". Opakowanie jest przeźroczyste, stale kontrolujemy ubywającą zawartość produktu. Wydobędziemy z niego dowolną ilość peelingu, na dnie nie zostawimy resztek.


Peeling z racji tego, że jest cukrowo - solnym cudeńkiem, ma dosyć zwartą, ale jakże łatwą do rozprowadzenia konsystencję. W jego towarzystwie masaż, to najprzyjemniejsza część pielęgnacji ciała. Drobinki peelingu określiłabym jako pokaźne, dobrze ścierające martwy naskórek. 
Kosmetyk od Uzdrowiska Rabka, będzie pasował do aktualnej pory roku. Dlaczego? Jego zapach jest bardzo orzeźwiający, świeży i taki radosny! Na wiosnę wymarzony, bo po całym dniu ciężkiej pracy, każda z nas potrzebuje chwili wytchnienia i odprężenia. Z peelingiem Lemon Grass, nie ma rzeczy niemożliwych ;)


Kosmetyk polubiła moja skóra, zmysł powonienia oszalał na jego punkcie, także nie mogę wymagać i oczekiwać niczego więcej. Peeling znakomicie wygładza, zmiękcza skórę. Nie podrażnia nawet tej bardzo suchej, wrażliwej, bo chociaż działa z wielką delikatnością, jest solidny w tym co czyni. Faktycznie dodaje energii na cały dzień, oczywiście w momencie gdy użyjemy go rano, natomiast wieczorem z pełnym spokojem, mogę się poddać jego relaksacyjnemu działaniu. Zdecydowanie polecam produkt, który zawiera dodatek słynnej rabczańskiej solanki jodowo - bromowej, oraz orzeźwiającego, skruszonego suszu trawy cytrynowej. 
Testuję jeszcze masełko z tej samej linii, ale o nim opowiem wam innym razem. Czekajcie cierpliwie. 

niedziela, 22 marca 2015

Krem modelujący do ciała Pulanna.

Krem modelujący do ciała Pulanna.
Wiosnę wypadałoby powitać nienaganną sylwetką. Niestety z moim zapałem, osiągnięcie sukcesu odsuwa się w czasie. Jest dobrze, ale zawsze mogło być lepiej ;) Dziś pokażę wam sprzymierzeńca w walce o idealne ciało. To kolejny kosmetyk firmy Pulanna. Traktuję go tylko jako wspomagacz, a nie jedyny sposób na utratę kilogramów!





Od producenta:
Skład:
Waga: 150 g
Cena: 28 zł do kupienia tutaj Dostępny również w Drogeriach Natura
Moja opinia:
Krem należy do serii Perfect Body i tak jak pozostałe kosmetyki z tej grupy, znajduje się w miękkiej tubce w kolorze pomarańczowym. Nawet mając do dyspozycji ostatnie mililitry produktu, wszystko spokojnie wyciśniemy, a w razie potrzeby możemy rozciąć opakowanie. Dozownik zamykany klapką, ułatwia stosowanie, tubka nie przewraca się na półce, stoi sobie stabilnie i czeka na użycie.


Krem to faktycznie krem. Nie mamy do czynienia z mleczkiem, wodnistym balsamem czy zbitym masłem. Konsystencja jak najbardziej mi odpowiada, ponieważ świetnie rozprowadza się na skórze. Krem wchłania się błyskawicznie, chociaż jeśli miałabym przeprowadzać w jego towarzystwie dodatkowy masaż, mogłoby to być dosyć komplikujące. Krem nie pachnie jakoś szczególnie, ale i nie odstrasza w znaczącym stopniu. 


Jak wspominałam, kosmetyk Pulanna, traktowałam tylko jako wspomagacz, a nie jedyny sposób na zlikwidowanie nadprogramowych kilogramów. Nie oszukujmy się, żadne mazidło nas nie odchudzi. Niemniej jednak, po prawie miesięcznym testowaniu kremu, zauważyłam pozytywne efekty z których jestem szczerze zadowolona. Z pewnością skóra zyskała jędrność, gładkość i elastyczność. Jest bardziej miękka i odżywiona. Zanim osiągnęłam taki stan, przeżyłam niezłe piekło ;)
Przy pierwszym zastosowaniu kremu, skóra szczypała mnie nieziemsko, przez kilka minut była również mocno zaczerwieniona. W pewnym momencie żałowałam, że nałożyłam kosmetyk na pupę ;) Potem, przy dalszym używaniu produktu, zmiany powoli odchodziły w zapomnienie, ogień na skórze przestał dokuczać. W związku z tym, gdy macie problem z popękanymi naczynkami, radzę dobrze zastanowić się nad kupnem tego kremu modelującego. 
Myślę, że w połączeniu z odpowiednim odżywianiem i aktywnością fizyczną, możecie osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Ja z pewnością przedłużę kurację z kremem Pulanna. Tubka wystarczyła mi na trzy tygodnie, przy codziennym stosowaniu (rano - gdy nie zapomniałam i wieczorem). 

Olej z pestek moreli Ol'Vita.

Olej z pestek moreli Ol'Vita.
Jakiś czas temu, od firmy Ol'Vita, otrzymałam naturalny, ciekawy olej. Z przyjemnością z niego korzystam, a że jest bardzo wydajny, pobędzie ze mną jeszcze trochę czasu :)






Od producenta:

Skład:
Pojemność: 50 ml
Cena: 13.63 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:
Olej z pestek moreli, po raz pierwszy zagościł pod moim dachem. Nigdy wcześniej nie stosowałam takiego produktu, ale skład momentalnie mnie przekonał. Olej nie zawiera barwników, konserwantów i innych chemicznych świństw, które zwykle przynoszą więcej szkody niż pożytku. Opakowanie mnie kojarzy się z wyrobami aptecznymi ;) Szklana butelka, wyposażona w sprytną pipetę, pasuje do rodzaju produktu, a także znacznie ułatwia jego wydobycie. Zwykle producenci decydują się na prosty zakraplacz, albo wielką dziurę zamiast jakiegokolwiek dozownika. Wreszcie ktoś ruszył głową i zrozumiał, że aplikacja oleju prosta nie jest.
Konsystencja wyrobu firmy Ol'Vita, to rzecz oczywista, aczkolwiek ten olej nie charakteryzuje zbyt gęsta faktura. Jest lekki, przyjemny dla skóry. Pachnie słodko, marcepanowo, można dosłownie rozpłynąć się w takich aromatach!
Olej z pestek moreli, stosuje między innymi jako dodatek do kąpieli. Wspaniale nawilża ciało i zapewnia znakomite ukojenie po ciężkim dniu. Produkt nakładam również na buźkę - jako zamiennik maseczki. Nadaje mojej cerze miękkość, odpowiednie odżywienie, które z pewnością nie osiągnę po zwykłym mazidle do twarzy. Olej dosyć często wędruje także na dekolt - tutaj sprawdza się równie dobrze jak w poprzednich dwóch przypadkach. Jednym słowem, olejem z pestek moreli jestem po prostu zachwycona. Wbrew pozorom, wchłania się naprawdę szybko, nie pozostawia tłustej, nieprzyjemnej warstwy, a działa o wiele lepiej niż niejeden drogi kosmetyk. Zdecydowanie polecam, jeśli tylko macie ochotę i potrzebę go poznać.

sobota, 21 marca 2015

Szampon do włosów Alpinweiss.

Szampon do włosów Alpinweiss.
Kolejny produkt od P&D Polska, testowałam wspólnie z mamą. Czy poznawanie nowego kosmetyku wypadło pomyślnie? O tym w dalszej części recenzji.





Od producenta:
Skład:
Pojemność: 400 ml
Cena: 8.19 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:
Mama szukała akurat jakiegoś szamponu zwiększającego objętość, a ja chciałam poznać kolejny produkt Alpinweiss. Dlatego też wspólnie testowałyśmy kosmetyk, butla jest pokaźna, więc problemów z podziałem nie było ;) Dozownik to tradycyjne zamknięcie z klapką, opakowanie dobrze leży w dłoni. 


Szampon ma porządną konsystencję. Nie przecieka przez palce, nie spływa z włosów. Świetnie się pieni i na moje pasma, sięgające za łopatki, wystarczyła za każdym razem, naprawdę niewielka ilość. Szampon posiada klasyczny zapach. Tutaj mogło być lepiej, bo ja i mama lubimy szampony o ciekawych, długo utrzymujących się aromatach.  


Szampon dobrze oczyszcza, odświeża włosy. Ładnie unosi je u nasady, mamy wrażenie, że jest ich znacznie więcej. Mnie wprawdzie nie potrzeba dodatkowej objętości na głowie, niemniej jednak wiem, iż szampon faktycznie działa :) Zarówno mama jak i ja, nie miałyśmy problemów z rozczesywaniem. Włosy nie są splątane, ale miłe w dotyku, sypkie i wyglądają zdrowo. Produkt ma w sobie również odżywkę, także nie musimy wydawać kasy na kolejny kosmetyk. Cenowo i pod względem wydajności - prawdziwy mistrz!

Copyright © 2016 To co kobieta lubi najbardziej... , Blogger