Od producenta:
Skład:
Cena: 6.49 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:
Zakochałam się w tym uroczym, a jednocześnie bardzo poręcznym słoiczku. Wygląda genialnie, nie ma szans się zniszczyć, połamać, jak to zwykle bywa z opakowaniami błyszczyków czy pomadek. Można go wrzucić do torebki, kieszeni kurtki, a z pewnością nie zajmie zbyt dużo miejsca.
Zdaje sobie sprawę, że aplikacja balsamu nie należy do higienicznych. Trzeba wkładać palce do wnętrza słoiczka, co jest też utrudnione w momencie, gdy jedziemy samochodem, autobusem itp. Tyle, że ja lubię takie mazidełka do ust i z przyjemnością dozuję sobie odpowiednią ilość kosmetyku bez wyrzeczeń. Od waniliowych słodkości nie przytyję, a zyskają na moim uzależnieniu spierzchnięte usta.
Balsam pachnie obłędnie! Zapach wcale nie jest chemiczny, nachalny, nużący. Nie należy też do zbyt trwałych, ale może to i dobrze. Nawet ze słodkościami w takiej postaci nie wolno przesadzać. Kosmetyk pod wpływem ciepła naszych palców lekko się roztapia i dlatego łatwo go nałożyć precyzyjnie w miejsce przeznaczenia.
Balsam do ust Laura Conti nie obciąża warg, jest zupełnie niewyczuwalny po aplikacji, ale faktycznie obecny i działający naprawdę skutecznie. Szybko nawilża spierzchnięte, wysuszone przez mróz i zimny wiatr usta. Pozostawia je idealnie odżywione, wygładzone i miękkie. Suche skórki czy nawet pojawiające się pęknięcia w kącikach likwiduje w mgnieniu oka. Balsam jest po prostu fantastyczny i uwielbiam sięgać po niego systematycznie. Nie tylko dla zapachu, ale i działania, które ma faktycznie odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz