wtorek, 1 maja 2018

Balsam do opalania NIVEA Protect & Bronze

Nie przepadam za opalaniem. W ubiegłym roku spiekłam się do tego stopnia, że wyglądałam jak rak. Jednak by chociaż odrobinę nadać swemu ciału brązowy odcień postanowiłam, że nie skorzystam w żadnym wypadku z solarium, a stopniowo i z wielką ostrożnością poddam się działaniu słońca. 
W tym celu rozglądałam się za odpowiednimi kosmetykami, które pozwoliłyby mi uzyskać nienaganną opaleniznę. I tak trafiłam na genialny produkt od Nivea.







Od producenta:

Skład:

Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 30 zł
Moja opinia: 
Pogodę mamy ostatnio zmienną, często chmury wygrywają z pełnym słoneczkiem, ale mnie udało się skorzystać z dość mocnych promieni. Polubiłam nawet opalanie, które wcale, ale to wcale, wcześniej nie sprawiało mi przyjemności. Dosłownie bałam się wychodzić na słońce, by później nie leczyć poparzeń. Czerwona, piekąca skóra, to nie to o czym marzę. Zdecydowanie wybieram piękną, delikatną opaleniznę. Nowość od Nivea akurat taką pozwoliła mi uzyskać z czego jestem bardzo zadowolona.

Mamy tutaj lekki balsam, który nakładamy na skórę przed wyjściem na słońce. Butelka ma sporą pojemność, więc kosmetyku spokojnie na jakiś czas powinno nam wystarczyć. Oczywiście należy pamiętać, by balsam nakładać dość obficie i często, a nie tylko raz podczas długich posiedzeń w promieniach. W szczególności, gdy zażywamy kąpieli, wycieramy się ręcznikiem itp. 

Aplikację kosmetyku ułatwia jego przyjemna konsystencja. Nie jest zbyt płynna, nie spływa z ciała, a daje się fajnie rozprowadzić. Balsam wchłania się bardzo szybko i co najważniejsze, produkt nie brudzi ubrań. To już dla mnie ogromne zaskoczenie! Większość kosmetyków do opalania, brutalnie obchodziła się z moimi ciuchami. Potem te paskudne plamy za żadne skarby nie potrafiłam sprać. W przypadku nowości od Nivea, sytuacja wygląda inaczej :)

Kolejnym dla mnie zaskoczeniem, był niezwykle przyjemny zapach balsamu. Wcale nie śmierdzi samoopalaczem, bo zwyczajnie go nie zawiera. Aromat produktu należy do tych delikatnych, miłych dla wrażliwego nosa.   

A jak sprawa wygląda z działaniem? Cóż, ja jestem zadowolona. Po dwóch dniach solidnego opalania, na mojej skórze można dostrzec prześliczną opaleniznę, a nie czerwone placki i złażące fragmenty naskórka. Nic nie szczypie, nie piecze. Preparat zapewnia nam odpowiednią ochronę, posiada SPF 30, więc sprawdzi się na wyjazdach, ale nie tylko. Podczas słonecznych dni warto go mieć przy sobie i stosować do woli. Nie oszczędzajcie na takich balsamach, zaufajcie temu od Nivea, ponieważ faktycznie działa tak, jak obiecuje producent. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 To co kobieta lubi najbardziej... , Blogger