Od producenta:
Skład:
Waga: 11 g
Cena: 11.99 zł do kupienia tutaj
Moja opinia:
Ja mam akurat wersję malinową, ale jest też balsamik winogronowy, więc możecie wybierać. W sumie maliny lubię o wiele bardziej, także odpowiedni kosmetyk trafił do odpowiedniej osoby :)
Spójrzcie, czy to maleństwo nie jest urocze? Czy nie chciałybyście mieć takiego kosmetyku w swojej torebce? Opakowanie balsamu przypomina... maleńkie jajeczko. Tak, na samym początku śmiałam się na widok nowego mazidełka, ale później doceniłam jego poręczność. Produkt zmieści się w kieszeni czy przepełnionej torebce. Można go aplikować bez użycia lusterka, nawet w samochodzie, autobusie itp.
Balsam posiada oczywiście zapach maliny, ale nie jest to aromat mdlący, okrutnie słodki i trudny do zniesienia. Po chwili przestaje być wyczuwalny, a co za tym idzie, w żaden sposób nie przeszkadza. Kosmetyk nie pozostawia na ustach koloru, a na tym zależało mi najbardziej. Mogę go sobie używać np. będąc w pracy, nie narażając się tym samym na wyrazistą barwę warg.
Balsam nie ma najlżejszej konsystencji. Jednak pod wpływem ciepła naszej skóry staje się znacznie luźniejszy, łatwy do rozprowadzenia. Nie zbiera się w kącikach, załamaniach, praktycznie nie czuję, że mam go na ustach. Przyjemnie i co najważniejsze, długotrwale nawilża, odżywia spierzchnięte, wysuszone wargi. Nie uwidacznia suchych skórek, za co jestem mu baaardzo wdzięczna. Wierze producentowi na słowo, że ten produkt chroni moje usta przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Namacalnie sprawdzić tego nie potrafię, ale sądząc po obecnym stanie ust - jest dobrze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz