Miałam przyjemność przetestować trzy balsamy. Każdy z nich mieści się w aluminiowej butelce o pojemności 190 ml. Butelka została wyposażona w atomizer z bardzo sprytnym zamknięciem i otwarciem. Z pewnością taki kosmetyk można zabrać w podróż, ponieważ ani mililitr balsamu nie wydobędzie się z butelki bez naszej kontroli.
Dzięki nowoczesnej technologii opakowania, balsamy można aplikować pod każdym kątem i w każdej pozycji. Stosowanie tego typu kosmetyku jeszcze nigdy nie było tak proste i przyjemne! Po naciśnięciu mechanizmu dozującego, na skórze uzyskujemy przyjemną mgiełkę. Balsamy posiadają mikrokropelki 100 % czystej wazeliny Vaseline. Pozwólcie, że przedstawię każdy z nich...
COCOA RADIANT - KAKAOWE ROZŚWIETLENIE
Balsam zawiera wspominane wcześniej mikrokropelki wazeliny, a także wyciąg z masła kakaowego. Dlatego też pachnie niezwykle słodko, ale nie mdląco. Otula skórę bardzo delikatnym aromatem, który jest trwały i chyba nigdy się nie nudzi. Kosmetyk błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy. Przynosi skórze natychmiastowe ukojenie i odpowiednią porcję nawilżenia.
ESSENTIAL HEALING - PODSTAWOWE NAWILŻENIE
W tym kosmetyku też mamy mikrokropelki 100 % wazeliny Vaseline, natomiast dodatkowo producent "zaserwował" nam w składzie wyciąg z owsa. Balsam jest rewelacyjny! Najczęściej używam go wieczorem, kiedy zależy mi na mocnym, a jednocześnie szybkim i precyzyjnym nawilżeniu skóry po dłuższej kąpieli. Wtedy działa niczym opatrunek, regeneruje nawet podrażnienia powstałe po depilacji. Tak samo jak poprzednik, błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy.
ALOE SOOTHE - ALOESOWE ODŚWIEŻENIE
To zdecydowanie mój ulubieniec. Balsam pachnie fenomenalnie! Aromat należy do mega odświeżających, energetyzujących i trwałych. Z pewnością pobudza rankiem i dlatego stosuję go codziennie o tej porze. W kosmetyku mamy nie tylko słynne mikrokropelki wazeliny, bo jak sama nazwa wskazuje, producent dorzucił jeszcze wyciąg z aloesu. Wszystko to tworzy skuteczną, odżywczą bombę, zarezerwowaną dla skóry suchej i wymagającej.
Każdy z tych balsamów przypadł mi do gustu. Jestem przekonana, że będę do nich powracała w przyszłości. Za kosmetyk zapłacimy ok. 20 zł, co nie jest może ceną niską, ale skuteczność i wydajność sprawia, iż warto zainwestować w produkty Vaseline odpowiednią ilość pieniędzy. Zakochałam się w tych trzech "przyjemniaczkach" na zabój. Myślę, że będzie to miłość długotrwała :)
W tym kosmetyku też mamy mikrokropelki 100 % wazeliny Vaseline, natomiast dodatkowo producent "zaserwował" nam w składzie wyciąg z owsa. Balsam jest rewelacyjny! Najczęściej używam go wieczorem, kiedy zależy mi na mocnym, a jednocześnie szybkim i precyzyjnym nawilżeniu skóry po dłuższej kąpieli. Wtedy działa niczym opatrunek, regeneruje nawet podrażnienia powstałe po depilacji. Tak samo jak poprzednik, błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy.
ALOE SOOTHE - ALOESOWE ODŚWIEŻENIE
To zdecydowanie mój ulubieniec. Balsam pachnie fenomenalnie! Aromat należy do mega odświeżających, energetyzujących i trwałych. Z pewnością pobudza rankiem i dlatego stosuję go codziennie o tej porze. W kosmetyku mamy nie tylko słynne mikrokropelki wazeliny, bo jak sama nazwa wskazuje, producent dorzucił jeszcze wyciąg z aloesu. Wszystko to tworzy skuteczną, odżywczą bombę, zarezerwowaną dla skóry suchej i wymagającej.
Każdy z tych balsamów przypadł mi do gustu. Jestem przekonana, że będę do nich powracała w przyszłości. Za kosmetyk zapłacimy ok. 20 zł, co nie jest może ceną niską, ale skuteczność i wydajność sprawia, iż warto zainwestować w produkty Vaseline odpowiednią ilość pieniędzy. Zakochałam się w tych trzech "przyjemniaczkach" na zabój. Myślę, że będzie to miłość długotrwała :)
Bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuń