poniedziałek, 30 marca 2020

Fanola Oro Therapy - zestaw trzech kosmetyków do włosów

Oto kolejny wpis, który powinien zainteresować wszystkie włosomaniaczki. Bo po zimie, pewnie czupryna większości z was, pragnie solidnego odżywienia. Na zewnątrz też aktualnie nie ma upałów, zrobiło się masakrycznie zimno i znów trzeba ubierać się cieplej. Czapki na głowy, a dla włosów to kolejny szok. Dlatego warto zakupić sobie taki zestawik do pielęgnacji pasm ze sklepu internetowego e-fryzjernia.pl Oczywiście każdy z tych produktów możecie nabyć oddzielnie, ale jako trio radzi sobie najlepiej. 

 Skuteczny duet do pielęgnacji włosów


Przedstawienie produktów zacznę może od szamponu. Po niego zawsze sięgamy w pierwszej kolejności, więc niech i on rozpocznie tutaj całe show. 




To niepozorne cudo potrafi zdziałać cuda. Zanim jednak o jego właściwościach, przyjrzyjcie się, jaką piękną ma buteleczkę. Wygląda elegancko, jest smukła, więc dobrze leży w dłoni i nie wyślizguje się np. podczas użytkowania pod prysznicem. Szampon ma dość dużą pojemność, (jak dla mnie) bo aż 300 ml. Kosztuje 17 zł, więc uważam, że nie jest to jakaś wygórowana cena, jak za taki produkt. Za dozownik służy nam wygodny i niezawodny "press". To sensowne rozwiązanie, jeśli chodzi o aplikator szamponu. Nic nie ma szans się wylać bez naszej kontroli, a i później cała buteleczka nie jest ubrudzona kosmetykiem. Zapach? Bardzo, bardzo delikatny i... kremowy.

Szampon pieni się doskonale i ma równie udaną konsystencję. Nie spływa z dłoni i włosów, co jest dla mnie bardzo ważne. Kosmetyk ma w swoim składzie olej arganowy, złoto, witaminę E i olejek cyprysowy. Dzięki takiemu doborowi składników, faktycznie działa! Po jego użyciu włosy są idealnie oczyszczone, mięciutkie i błyszczące. Szampon ładnie odbija je od skóry głowy o którą też jest w stanie odpowiednio zadbać. Używam go codziennie, bo mogę :) Pomaga też szybko rozczesać moje wiecznie splątane włosy.




Maska to uzupełnienie szamponu. Ja zwykle, jeśli już coś odżywczego stosuję, to tylko normalne odżywki. Zostałam przyzwyczajona do sytuacji, gdy maskę należy nakładać na włosy na ok. 20 - 30 min. Dlatego zostałam pozytywnie zaskoczona w momencie, gdy doczytałam, że maskę Oro Therapy aplikujemy tylko na góra 5 minut! Według mnie to super sprawa, bo nie każdy ma czas na tak długie przesiadywanie w łazience z czepkiem na głowie. Maska Oro Therapy już na wstępie dostała u mnie plusa. Wygląda też nienagannie. Słoiczek się sprawdza, a dodatkowe, foliowe zabezpieczenie w środku daje mi gwarancję, że do mojego kosmetyku, nikt wcześniej nie zaglądał i nie macał na prawo i lewo. Maska pachnie też delikatnie i świeżo, ale zdecydowanie mocniej od szamponu. Polubiłam ten zapach, który chociaż mało intensywny, na włosach utrzymywał się przez długi czas.

Maska posiada genialną konsystencję. To taki gęsty jogurcik, który mogę idealnie rozprowadzić na swoich długich włosach. Łatwo ją wypłukać, a po wysuszeniu pasm jestem po prostu zadowolona. Maska rozprawia się z puszącymi, wiecznie sterczącymi na wszystkie strony włosami, a dodatkowo ich nie obciąża. Po jej użyciu nie mam również żadnych problemów z rozczesywaniem, pasma się nie plączą, wyglądają zdrowo i pięknie błyszczą. Po maskę sięgam dwa razy w tygodniu i uważam, że jest to częstotliwość stosowania dla mnie akuratna.




 Na deser zostawiłam sobie ulubiony z całej trójki produkt, po który sięgam regularnie. Odżywki w takiej formie po prostu ubóstwiam, bo nie muszę ich spłukiwać, a co za tym idzie, mam możliwość szybko i skutecznie, codziennie zadbać o swoje włosy. Ta trafiła w mój gust i myślę, że zagości w moich kosmetycznych asortymentach na dłużej. Odżywka mieści się w smukłej, lekko przeźroczystej buteleczce o pojemności 200 ml. Do jej aplikacji używamy atomizera, co również jest odpowiednim rozwiązaniem, jeśli chodzi o rodzaj kosmetyku. Odżywka według mnie pachnie najmocniej z całej trójki. Zapach jest oczywiście przyjemny, kremowy i świeży. Dzielnie towarzyszy mi przez cały dzień, a nie tylko kilka minut.

Odżywkę stosujemy na lekko podsuszone ręcznikiem włosy, ale ja mogę wam zdradzić, że nakładałam ją i na suche pasma. Wtedy fajnie je ujarzmiała, niwelowała niekontrolowane "baby hair" z którymi też mam zawsze problem - najgorzej gdy zwiąże włosy w kucyk.
Odżywka doskonale radzi sobie z opornymi końcówkami. Uzupełnia przedstawiony wyżej szampon i maskę, ale solo też jest w stanie zdziałać wiele.

Znacie te produkty? Co aktualnie stosujecie, jeśli chodzi o odżywienie włosów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 To co kobieta lubi najbardziej... , Blogger